Introwersja.

Co wybierzesz i jak szybko podejmiesz decyzję, gdy spytam Cię, kim jesteś – introwertykiem, ekstrawertykiem, a może ambiwertykiem? Na ile trafnie samodzielnie identyfikujemy w sobie te cechy, nie starając się "wypaść jak najlepiej"?






Nie pierwszy raz na Silnej Babce odeślę Cię do testu osobowości - wykonasz go tu. Zachęcam do przeprowadzania go co jakiś czas i zapisywania wyników wraz z datami, bo wyniki te ulegają zmianie. Jeśli klikniesz w pierwszy link zobaczysz, że w sierpniu 2016 moją osobowość scharakteryzowano jako ISTJ, dziś bliżej mi do INTJ. Otoczenie, czyli miejsce zamieszkania, rodzina, praca i związane z nimi przeżycia kształtują nasze zachowania i naszą perspektywę świata; dzięki nim rozwijamy pewne swoje umiejętności, a inne wygłuszamy. Jednocześnie, pewne atrybuty pozostają niezmienne, niezależnie od wykonywanej w danej chwili roli – moim zdaniem właśnie te cechy przekładają się na tzw. "potencjał osobowości".

Wspólnym mianownikiem moich wyników w testach osobowości jest introwertyzm, dlatego dzisiejszy post poświęcę na bliższą analizę właśnie tego typu, pisząc raz w oparciu o naukowe źródła, a raz z własnego doświadczenia.

Posiadając pobieżną tylko wiedzę na temat typów osobowości można odnieść mylne wrażenie o ich charakterystyce. Prowadzi to do sytuacji, w których ekstrawertyk kojarzony jest z osobą łatwo nawiązującą kontakty z innymi, otwartą, wylewną, przebojową, popularną i odważną. Introwertyk stoi niejako po drugiej stronie – kojarzy się z kimś nieśmiałym, zamkniętym w sobie, zablokowanym na kontakty międzyludzkie czy niepewnym siebie. Choć cechy te czasami się przeplatają, nie warunkują one typu osobowości! Nieśmiałość, w gruncie rzeczy, nie wiele ma wspólnego z introwertyzmem - nieśmiałość definiuje się jako stan psychiczny pojawiający się, gdy jednostka jest albo wyobraża sobie bycie ocenianą przez innych. Nie definiuje to przecież introwertyzmu! Istnieją zarówno nieśmiali introwertycy, jak i nieśmiali ekstrawertycy. Dla lepszego zrozumienia różnicy pomiędzy tymi dwoma typami (ambiwertyzm na razie odłożę na bok), warto przyjrzeć się ich nazewnictwu.

Ekstrawersja czyli "zwracanie się na zewnątrz",
introwersja czyli "zwracanie się do wnętrza". 

Porządkuje to niejako ich postrzeganie: ekstrawertyk czerpie siłę z otoczenia, a introwertyk ze swojego wnętrza. Tu, w perspektywie poznawczej, zaczynają się schody, bo o ile relacje międzyludzkie można zbadać obserwacją i analizą, tak relacje zachodzące we własnym wnętrzu jednostki dostępne są (jeśli w ogóle) wyłącznie tej jednostce, która jest zaangażowana w ową relację. Dopóki jakiś mądry introwertyk nie przestudiuje tego tematu, nigdy nie dowiemy się, o co właściwie chodzi. Całe szczęście taki introwertyk, i do tego kobieta, już tu jest i w 2012 roku wydała książkę "Ciszej proszę…", która po raz pierwszy tłumaczy, co to znaczy być introwertykiem.

Susan Cain, autorka powyższej lektury, zrobiła coś, co nie udało się nikomu wcześniej – uzewnętrzniła wewnętrzny świat introwertyzmu. Rzuciła światło na introwertyków jednocześnie tłumacząc, dlaczego introwertycy są fantastyczni i dlaczego świat ich potrzebuje – a już na pewno świat współczesny, który tak bardzo promuje cechy i zachowania przypisywane ekstrawertykom (przebojowość, łatwość nawiązywania i budowania relacji – nawet tych zupełnie bez znaczenia). Jeśli nie możesz lub nie chcesz przeczytać jej książki, obejrzyj jej kilkunastominutowy TED talk, "the power of introverts". Następnym na Twojej liście filmów powinien być występ dr. Briana Little, "who are you, really?", z którego dowiesz się, dlaczego świat potrzebuje wszystkich typów osobowości i dlaczego każdy człowiek jest na swój sposób wyjątkowy.

To niesamowite, jak bardzo typ osobowości warunkuje naszą codzienność. W dobie studiowania tego tematu zrozumiałam, dlaczego kofeina na jednych działa bardziej niż na innych, dlaczego do szału doprowadzało mnie zawsze zachowanie matki, gdy ta odczuwała silną potrzebę pokazywania, opowiadania czy robienia czegoś wspólnie, gdy ja właśnie siedziałam sobie w swoim pokoju zajęta swoimi sprawami, albo dlaczego po 3 godzinach wizyty u znajomych zwykle zaczynałam odczuwać silną potrzebę powrotu do swojego domu nawet, gdy spotkanie było udane.

Wcześniej obawiałam się, że coś może być ze mną nie tak – że na płaszczyźnie społecznej zaczynam iść pod prąd. Podczas gdy inni czekali na weekend, by iść na imprezowy podbój miasta, ja wyczekiwałam weekendu, bo był to moment na zrobienie czegoś swojego, samej. Po intensywnych spotkaniach zawodowych z klientami często czułam się wyczerpana psychicznie i fizycznie, jakby wampir energetyczny wyssał ze mnie całe życie. Gdy czasem w domu nie mogłam znaleźć spokojnego kąta, jedyne o czym marzyłam to wsiąść do auta i jechać, byle gdzie; po prostu jechać słuchając ulubionej muzyki. To wszystko jeszcze do niedawna naprawdę mnie przejmowało – czy zaczynałam unikać kontaktów z innymi, czy wycofywałam się ze społeczeństwa? Nie – czasem i ja mam potrzebę spotkać się z przyjaciółmi, lecz potrzeba ta w moim wypadku zdarza się stosunkowo rzadko, a nawet najlepszy czas z przyjaciółmi kosztuje mnie moją energię i muszę te spotkania dawkować, bo swoją energię regeneruję wyłącznie mając chwilę świętego spokoju.

Dopiero Susan Cain uświadomiła mi, dlaczego (i że w ogóle!) tak komfortowo czułam się będąc dzieckiem i spędzając czas z tatą. Często polegało to na zwykłym przebywaniu ze sobą obok siebie – ja oglądałam telewizję lub coś czytałam, a Papster rozwiązywał krzyżówki. Nie musieliśmy ze sobą rozmawiać, by czerpać od siebie ciepło i bliskość. Schemat ten towarzyszy mi do dziś w moim domu, z moim Szanownym. To są dla mnie naturalnie bliskie relacje, w których odżywam i czuję się dobrze, czuję się szczęśliwa.

Ważną różnicą pomiędzy introwertykiem a ekstrawertykiem jest potrzeba odbierania bodźców. Ekstrawertycy na ogół dążą do zwiększonej ich ilości, jakby wiecznie było im mało, jakby bez tego brakowało im paliwa do działania. Dla introwertyków bodźce są tym, co zużywa ich energetyczne paliwo – wymagają one przetrawienia, dlatego introwertycy zwykle dążą do ich ograniczania. To odnosi się np. do wspomnianej reakcji na kofeinę; Szanowny, będący ekstrawertykiem, może wypić kawę o 23, by po dwóch godzinach zasnąć jak dziecko, podczas gdy dla mnie kawa o 17 oznacza późniejsze przewracanie się z boku na bok do 4 nad ranem. Gdybym tylko nie lubiła smaku i zapachu kawy moje życie byłoby prostsze :D

Wewnętrzna potrzeba posiadania regenerującej i porządkującej życie chwili z samą sobą potrafi też przełożyć się na obszary życia, o których mało kto pomyśli, że są związane z osobowością. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że moja przerwa na papierosa w pracy pozwala mi na chwilę błogiej samotności! Podchodząc do rzucania tego parszywego nałogu muszę więc wcześniej opracować dla siebie inną formę przerwy w pracy, którą dziś daje mi palenie, a bez niego poczuję się pozbawiona tego "usprawiedliwienia" na chwilę z własną głową. Poza tym jestem przekonana, że potrzeba ograniczenia bodźców miała też wpływ na naszą decyzję o skromnym ślubie – pozbawionym, naszym zdaniem, niepotrzebnego tłumu ludzi.

Żyjąc w świecie nastawionym na karierę i zdobywanie, nie mogłabym w tym poście pominąć funkcji typu osobowości w osiąganiu celów. Ekstrawertyzm składa się z cech postrzeganych obecnie jako pożądane i "najlepsze". Ci, którzy błyszczą, mogą osiągać swoje cele łatwiej, mogą osiągać więcej, bo wchodzenie w interakcje z innymi nie stanowi dla nich problemu, a czy dziś można cokolwiek załatwić bez wchodzenia w interakcję z innymi? Już na etapie starania się o pracę ekstrawertyk zostanie lepiej zapamiętany, bo bardziej się wyróżni. W świecie nastawionym na bezustanny ruch i zdobywanie popularności, w świecie który nie przestaje gadać, introwertyzm wydaje się dziwny i nieprzydatny.

Jednak poruszając kwestię funkcjonalności osobowości z moją guru życia zawodowego (dodatkowo będącą introwertykiem uważanym przez otoczenie za ekstrawertyka) w dobie rozmowy rozrysowała się pewna wizja: o ile ekstrawertyzm rzeczywiście pomaga przedrzeć się przez pierwsze stopnie kariery, tak na tych wyższych, gdzie należy już podejmować ważne decyzje mające wpływ na otoczenie i innych, ekstrawertyk może okazać się niewłaściwym człowiekiem na danym stanowisku, dostrzegającym nie te cele, do których decydent powinien zmierzać. Introwertyk ma to do siebie, że sięgnie do własnego wnętrza, podda analizie możliwe opcje i wybierze tę, która – nie tyle jego zdaniem, co w dobie rzeczowego podejmowania decyzji w oparciu o fakty i wiedzę – okaże się najsłuszniejsza. A zatem – ekstrawertyzm pomaga na początku, ale introwertyzm pomaga później. Jeśli jesteś introwertykiem, który ma jasno określone cele zawodowe związane z podejmowaniem decyzji z wyższego szczebla (albo związane z rozkręceniem i prowadzeniem własnej firmy) musisz wiedzieć, że z początku będzie Ci trudniej, pojawią się ograniczenia wynikające z Twojej natury, z Twojej osobowości, lecz czas i kolejne kamienie milowe umocnią Twoją pozycję i finalnie praca stanie się płynna, efektywna i odniesiesz swój sukces. Wyobraź to sobie jak bieg przez płotki: dla introwertyka przeszkody będą stawać się coraz niższe, a dla ekstrawertyka coraz wyższe.

___
photo: unsplash.com

Komentarze

Popularne