Za co kochamy toksyczne związki

Nie ograniczajcie toksycznych związków do damskich bokserów, nadużywania alkoholu czy chorobliwej zazdrości. Przemoc ma zbyt wiele twarzy, by dała się tak łatwo skatalogować.
Do zadbanej i pewnej siebie kobiety nie każdy facet zagada. Ci dobrzy mężczyźni, którzy by kobiecie rąbka nieba uchylili, otoczyli ją opieką i okazywali jej szacunek, odpadają na etapie podejmowania decyzji, czy w ogóle spróbować ją poznać. Do kolejnego etapu przechodzą samce alfa, dla których taka kobieta jest wyzwaniem, a co, jeśli nie wyzwania i rywalizacja, definiują życie samców alfa? Samica nie jest głupia i wie, co się dzieje. Czytała o tym tu i tam, słuchała legend miejskich z ust przyjaciółek o ich doświadczeniach z takimi typami. Ona wie, z czym to się je. Ale wie też, że mija kolejny miesiąc jej łóżkowej posuchy i z każdym kolejnym dniem bez faceta jej samoocena maleje. Zwyczajnie zwierzęco chciałaby, żeby ktoś ją podrywał, chciał ją zdobyć, żeby ktoś chciał jej przetrzepać sakwę. Sygnały racjonalne na bok, gdy ona żyje wizją, jak ją chwyta silnymi męskimi dłońmi i rzuca na łóżko, a potem odgrywają sceny z pornoli w kategorii romantic.





















Ona nie chce numerku na jedną noc. Ona chce kogoś na stałe. Tego brakuje w jej perfekcyjnym świecie. Z piłeczką po jej stronie, ona wie, że nie może dać się zdobyć łatwo, bo towar trudno dostępny jest towarem luksusowym. Zwodzi i uwodzi wystarczająco długo, żeby on zdążył zainwestować swój czas, pieniądze i emocje w jej podbój, bo dzięki temu potem nie będzie mu się opłacało tej ciężko zdobytej zdobyczy wypuszczać na wolność. 

Przyjęta strategia przynosi efekt. Po pewnym czasie dziki seks to za mało; ona przecież chce kogoś na stałe. Zaczynają ze sobą mieszkać, a z czasem nadchodzi codzienność. Nadchodzą obowiązki i oczekiwania, spotykają się ich plany, dążenia i osiągnięcia. Wkurwia go, że jego zdobycz miałaby nad nim górować, zarabiać więcej, stać wyżej w hierarchii społecznej. Dla niego nie ma znaczenia, że ona ciężko pracowała na swój status i swój wygląd. Nie po to pięła się po drabinie kariery, żeby teraz ustępować na niej miejsca swojemu nowemu przydupasowi. Nie zamierza zarabiać mniej od niego, żeby jego portfel wydawał się grubszy. Nie przestanie odnosić sukcesów, żeby jego osiągnięcia wydawały się większe. Nie przestanie o siebie dbać, żeby on przestał być o nią zazdrosny. Gdy mówią to sobie wprost, do niej dociera, że niespodziewanie na pierwszy plan ich związku wysuwa się zakompleksione męskie ego. 

Ta silna kobieta mogłaby dojść do wniosku, że popełniła błąd wiążąc się z nim. Mogłaby rzucić to wszystko w diabły, pogonić kolesia psami i dać sobie spokój. Ale czy to robi? Ona wybrała jego, postawiła sobie za cel bycie z nim, o, tym właśnie facetem. Oznajmiła światu, że to właśnie on jest tym jedynym, że wreszcie będzie miała wszystko. Przyjaciółki patrzą na nich w zachwycie; oni tacy piękni, taka chemia między nimi. Z zewnątrz wszystko wygląda bajkowo, nikt nie wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami.

Dla niej rozpad tego związku byłby ogromną porażką. To oznaczałoby złą decyzję, a przecież ona nie podejmuje złych decyzji. Ona się nie myli. Złe decyzje definiują słabe kobiety, a ona nie jest słaba. Więc brnie dalej.

Im dalej w las, tym ciemniej. Wpadają w błędne koło awantur i przeprosin. Po każdej kłótni ona ma coraz bardziej dość. Ale też nie wyobraża sobie, że mogłaby wycofać się z tej relacji, bo gdzieś po drodze pojawiło się chore uzależnienie. W jej wieku nie jest łatwo kogoś znaleźć; najlepsze partie już są zajęte. A te wolne są zniewolone bagażem przykrych doświadczeń. Gdyby miała teraz wrócić na matrymonialny rynek, musiałaby znów przechodzić te wszystkie etapy. Chyba nie ma na to siły. Poza tym nikt nie zagwarantuje jej, że gdzieś tam czeka ten idealny facet. Skoro do dziś go nie spotkała, to czemu w ogóle on miałby istnieć? Nie chciałaby spędzić starości samotnie, chciałaby założyć rodzinę. Zostając z nim ma na to większe szanse niż zostając bez niego.

W końcu on uderza o jeden raz za dużo, uderza zbyt mocno. Wraca jej zdolność racjonalnego myślenia. Już woli być sama niż z kimś, kto traktuje ją jak śmiecia. Wyprowadza się, wraca do siebie. Blokuje jego numer i przez kilka dni chodzi w przeciwsłonecznych okularach. Siniaki i obicia tłumaczy niezdarnością – tu się uderzyła w szafkę kuchenną, tam zahaczyła o blat. Nikt nie może poznać prawdy, nikt nie może zobaczyć, co on jej zrobił. To wiązałoby się z pokazaniem swojej słabości, na co ona nie może sobie pozwolić.

Ale samiec alfa nie odpuszcza. Przecież dla niego, jak sama chciała, to jest towar luksusowy; jego zdobycz, której on nie pozwoli tak łatwo odejść. Przyjeżdża i na kolanach przeprasza. Obiecuje poprawę. Przysięga, że go poniosło, że to już się nie powtórzy, że on tak bardzo ją kocha, że on nie może bez niej żyć. Jej mięknie serce, więc ona wraca do niego. Wierzy, że tym razem będzie inaczej, bo oni nie potrafią żyć bez siebie.

Nie jest inaczej. Jest coraz gorzej. Z każdym kolejnym ciosem jej pewność siebie znika, kawałek po kawałku. On ją z niej obiera jak cebulę, aż w końcu zostaje cieniutki środek. Ona stoi emocjonalnie i psychicznie naga, zniewolona i zdeprymowana. To odbija się na jej pracy, kontaktach z bliskimi. Jej całe życie zaczyna się walić. Przyjaciółki i rodzina mówią jej, że musi z nim skończyć. Ale co oni wiedzą? Nie mają pojęcia. Nie rozumieją, jaka łączy ich więź. Nikt nie ma pojęcia, co ta kobieta przeżywa i co czuje, nawet ona sama.

Nie znam zakończenia tej historii. W każdym wypadku kończy się ona inaczej. Ale ta historia, w różnej narracji, dzieje się wokół nas. Może zdarzyć się Tobie albo Twojej przyjaciółce. Oprawcą może być Twój ojciec, a ofiarą Twoja matka. Cechą wspólną ich wszystkich jest cierpienie, na które nie zasługuje żaden człowiek. Problem polega na tym, że wolimy żyć z kimkolwiek niż żyć samotnie. Lata w patologicznej relacji wyniszczają psychicznie i paraliżują strachem. Ofiara czuje się winna i szuka w sobie powodów swojego nieszczęścia, co dokłada kolejną cegiełkę bólu.

Za co kochamy toksyczne związki? Za emocjonalny rollercoaster, który hiperbolizuje wszystkie doświadczenia. Za to, że po wyniszczającej burzy przychodzi obietnica kawałka nieba. Za to, że silne emocje, które nami targają, wydają się nam filmowe i żywe, niesamowite i wyjątkowe. Za to, że mając jakikolwiek związek nie musimy żyć samotnie. Wszystko to za cenę szczęścia.

____
photo: unsplash.com

Komentarze

Popularne