Porządek.
Gdzie nie ma porządku, tam panuje chaos. To niby proste jak 2 x 2, ale ład nie ogranicza się do posprzątanego mieszkania. Chaos zapanuje we wszystkim, nad czym nie panujesz. Dziś, prosto od serca, kilka słów o istocie bycia zdrowym control freakiem.
Kilka lat temu nie przeszkadzał mi bałagan. Jako nastolatka malowałam ściany pokoju na intensywną zieleń i fiolet, a potem przyklejałam na nie stosy rysunków, stron z gazet, notatek, zdjęć i pierdół. W szafie miałam przedziwne ubrania we wszystkich kolorach tęczy. Kosmetyki walały się wszędzie w pokoju i łazience. Obowiązki szkolne odbębniałam ad hoc, a obowiązki domowe dopiero za trzecią prośbą (wtedy już groźbą) ze strony Taty. Zupełnie jak w moim nastoletnim organizmie panowała burza hormonów, tak wszystko wokół było pozbawione porządku. A potem zaczęłam stopniowo wprowadzać kontrolę, bo przestałam panować nad własnym życiem.
Zaczęłam od pokoju – w końcu do pewnego wieku to centrum naszego świata. Pomalowałam ściany na spokojne kolory, w oknie zawiesiłam firankę, na regale ułożyłam książki, płyty. Wyrzuciłam stare kosmetyki, przestałam nowe kupować oczami. Zaczęłam systematycznie prowadzić zeszyty, robić notatki. Dzięki temu pod koniec studiów nie zaskakiwały mnie żadne zadania, wszystko miałam pod kontrolą. Dzięki temu pisząc kolejne prace dyplomowe nie stawałam pod ścianą z wyrysowanymi na twarzy pytaniami "od czego zacząć?" czy "co teraz?". Zaczęłam robić listy zadań do wykonania, spraw do załatwienia.
To wszystko mogłoby wydawać się przebrzydłą rutyną, ale dzięki temu wycięłam ze swojego życia ogromną dawkę stresu – porządkując swoje życie zaczęłam przejmować nad nim większą kontrolę.
Powoli przenosiłam porządkowanie na kolejne sfery życia. Z ostatnich moich dokonań było ustalenie wreszcie palety kolorów dla ubrań – wcześniej kupowałam ubrania, które mi się podobały i dopiero w domu okazywało się, że niespecjalnie mam do czego je założyć. Wiecie, ile to niepotrzebnych wydatków, zajętego miejsca w szafie i straconych nerwów na usiłowanie dobrania tych ciuchów do czegokolwiek? Bez sensu! Gdy wreszcie opracowałam zestaw odpowiadający moim naturalnym kolorom (skóra, włosy, oczy itd.) oraz charakterowi, okazało się, że cokolwiek bym teraz nie założyła – wszystko pasuje. Serio, nawet spodnie dresowe wyglądają jak przemyślana kreacja!
Teraz stoi przede mną największe wyzwanie – zapanowanie nad wydatkami. Z pomocą przychodzi niezastąpiony Michał Szafrański z bloga Jak oszczędzać pieniądze – jeśli planujecie mądrze gospodarować pieniędzmi, a nie wiecie od czego zacząć, tu znajdziecie odpowiedzi na wszystkie swoje pytania.
Nie potrafię też funkcjonować w chaosie w pracy. Nigdy nie potrafiłam odnaleźć się w środowiskach pozbawionych jasnych zasad, procedur czy struktur, choć korporacyjnego świata nie znoszę. Okazuje się jednak, że korporacje tylko z pozoru są uporządkowane – wszak istotą ładu jest brak konieczności wykonywania bzdurnych działań, dzięki czemu można skupić się na tych w rzeczy samej istotnych. To miałoby ręce i nogi, gdyby ludzie rzeczywiście wykonujący te prace byli tego świadomi i gdyby to w ogóle rozumieli, co zdarza się rzadko.
Porządek pozwala Ci nie myśleć o głupotach i skupić się na tym, co ważne, ciekawe czy inspirujące.
Systematyczne sprzątanie mieszkania jest profilaktyką wobec przerastającego kurzu, zapchanego zlewu czy śmierdzącej lodówki.
Dobrana kolorystycznie garderoba pozwala Ci, niewiele myśląc, wyciągać z szafy pierwsze lepsze elementy ubioru z gwarancją dobrego wyglądu.
Cyklicznie wykonywane badania pozwolą Ci zawczasu wykrywać możliwe zagrożenia i reagować nim będzie za późno.
Kontrolowanie wydatków to sposób na bezstresowe odkładanie pieniędzy na prezenty, wakacje, naprawy i przede wszystkim – spełnianie marzeń.
Wreszcie praca. Jeśli jest wykonywana w ustalonym porządku, pozwoli Ci skupić się na realizacji wyżej postawionych celów – wtedy jej efekty dowiozą się same!
Jestem ciekawa, jakie Wy macie sposoby na porządkowanie swojego świata? :)
Kilka lat temu nie przeszkadzał mi bałagan. Jako nastolatka malowałam ściany pokoju na intensywną zieleń i fiolet, a potem przyklejałam na nie stosy rysunków, stron z gazet, notatek, zdjęć i pierdół. W szafie miałam przedziwne ubrania we wszystkich kolorach tęczy. Kosmetyki walały się wszędzie w pokoju i łazience. Obowiązki szkolne odbębniałam ad hoc, a obowiązki domowe dopiero za trzecią prośbą (wtedy już groźbą) ze strony Taty. Zupełnie jak w moim nastoletnim organizmie panowała burza hormonów, tak wszystko wokół było pozbawione porządku. A potem zaczęłam stopniowo wprowadzać kontrolę, bo przestałam panować nad własnym życiem.
Zaczęłam od pokoju – w końcu do pewnego wieku to centrum naszego świata. Pomalowałam ściany na spokojne kolory, w oknie zawiesiłam firankę, na regale ułożyłam książki, płyty. Wyrzuciłam stare kosmetyki, przestałam nowe kupować oczami. Zaczęłam systematycznie prowadzić zeszyty, robić notatki. Dzięki temu pod koniec studiów nie zaskakiwały mnie żadne zadania, wszystko miałam pod kontrolą. Dzięki temu pisząc kolejne prace dyplomowe nie stawałam pod ścianą z wyrysowanymi na twarzy pytaniami "od czego zacząć?" czy "co teraz?". Zaczęłam robić listy zadań do wykonania, spraw do załatwienia.
To wszystko mogłoby wydawać się przebrzydłą rutyną, ale dzięki temu wycięłam ze swojego życia ogromną dawkę stresu – porządkując swoje życie zaczęłam przejmować nad nim większą kontrolę.
Powoli przenosiłam porządkowanie na kolejne sfery życia. Z ostatnich moich dokonań było ustalenie wreszcie palety kolorów dla ubrań – wcześniej kupowałam ubrania, które mi się podobały i dopiero w domu okazywało się, że niespecjalnie mam do czego je założyć. Wiecie, ile to niepotrzebnych wydatków, zajętego miejsca w szafie i straconych nerwów na usiłowanie dobrania tych ciuchów do czegokolwiek? Bez sensu! Gdy wreszcie opracowałam zestaw odpowiadający moim naturalnym kolorom (skóra, włosy, oczy itd.) oraz charakterowi, okazało się, że cokolwiek bym teraz nie założyła – wszystko pasuje. Serio, nawet spodnie dresowe wyglądają jak przemyślana kreacja!
Teraz stoi przede mną największe wyzwanie – zapanowanie nad wydatkami. Z pomocą przychodzi niezastąpiony Michał Szafrański z bloga Jak oszczędzać pieniądze – jeśli planujecie mądrze gospodarować pieniędzmi, a nie wiecie od czego zacząć, tu znajdziecie odpowiedzi na wszystkie swoje pytania.
Nie potrafię też funkcjonować w chaosie w pracy. Nigdy nie potrafiłam odnaleźć się w środowiskach pozbawionych jasnych zasad, procedur czy struktur, choć korporacyjnego świata nie znoszę. Okazuje się jednak, że korporacje tylko z pozoru są uporządkowane – wszak istotą ładu jest brak konieczności wykonywania bzdurnych działań, dzięki czemu można skupić się na tych w rzeczy samej istotnych. To miałoby ręce i nogi, gdyby ludzie rzeczywiście wykonujący te prace byli tego świadomi i gdyby to w ogóle rozumieli, co zdarza się rzadko.
Porządek pozwala Ci nie myśleć o głupotach i skupić się na tym, co ważne, ciekawe czy inspirujące.
Systematyczne sprzątanie mieszkania jest profilaktyką wobec przerastającego kurzu, zapchanego zlewu czy śmierdzącej lodówki.
Dobrana kolorystycznie garderoba pozwala Ci, niewiele myśląc, wyciągać z szafy pierwsze lepsze elementy ubioru z gwarancją dobrego wyglądu.
Cyklicznie wykonywane badania pozwolą Ci zawczasu wykrywać możliwe zagrożenia i reagować nim będzie za późno.
Kontrolowanie wydatków to sposób na bezstresowe odkładanie pieniędzy na prezenty, wakacje, naprawy i przede wszystkim – spełnianie marzeń.
Wreszcie praca. Jeśli jest wykonywana w ustalonym porządku, pozwoli Ci skupić się na realizacji wyżej postawionych celów – wtedy jej efekty dowiozą się same!
Jestem ciekawa, jakie Wy macie sposoby na porządkowanie swojego świata? :)
Komentarze
Prześlij komentarz