Typ kobiety : wyzwolona uciekinierka.
Wyzwolone uciekinierki są zawsze w drodze. Niby dokądś jadą, a naprawdę – uciekają.
WYZWOLONA UCIEKINIERKA
Długo zastanawiałam się nad odpowiednim nazewnictwem tego typu. Te kobiety to zagwozdki – wyglądają, jakby dokądś zmierzały, a przy bliższym poznaniu wychodzi na jaw, że raczej od czegoś uciekają. Coś zostawiają, coś porzucają. Wyjeżdżają – nie wracają.
To zwykle zadbane kobiety w wieku 29 - 40-kilku lat. Nie mogą narzekać na brak przyjaciół – mają ich pod dostatkiem w różnych miastach, różnych państwach. Wyzwolone uciekinierki realizują się zawodowo, a ich praca daleka jest od sztywnej biurowej ramy. Ich praca pozwala im się spełniać w ideologii wolności – często pracują w branży kreatywnej, kulturze, marketingu, PR,
reklamie, sztuce etc. Spotykają na swej drodze cały wachlarz osobowości, ludzi niezwykłych, pasjonujących. Artystów i bohemę. Polskie Wyzwolone Uciekinierki z pewnością narodziły się w dwudziestoleciu międzywojennym. Jeździły miedzy Krakowem a Zakopanem i spędzały czas z Witkacymi i takimi innymi. Lubiły bywać wśród znanych i czasem same cieszyły się pewną popularnością.
Współczesne Wyzwolone Uciekinierki nie stronią od social mediów. Mają setki znajomych, wśród nich prawdziwych ludzi sukcesu. Nie mają problemu z nawiązywaniem znajomości – dogadają się z każdym, w każdych okolicznościach. Są mistrzyniami small talków. Komunikatywność, otwartość, dostępność. To cechy, których z pewnością zazdroszczą im Ciche Myszki.
Wyzwolone Uciekinierki to w pewnym sensie podkategoria Silnych Babek. To kobiety, które prawie mają to wszystko, o czym marzą kobiety. Mają zabezpieczone kwestie finansowe, społeczne. Bywają w galeriach sztuki, a nie tych handlowych. Nie muszą się przed nikim tłumaczyć, nie mają żadnych zobowiązań – są wolne i mogą ze swoim życiem robić, co tylko zapragną. Więc bywają w znanych kawiarniach, restauracjach, gdzie wygłaszają swoje zdanie na każdy temat. Podróżują z miejsca na miejsce, rzadko na dłużej gdzieś zostają.
Wszystko to działa do czasu, aż najbliższe przyjaciółki, które Uciekinierka tak namiętnie odwiedza w Krakowie, Warszawie czy Trójmieście, nie zaczynają wychodzić za mąż, robić
dzieci i siedzieć w domu, w królestwie miłości i pieluch.
Wtedy Uciekinierka przyjeżdża już nie tylko do swej przyjaciółki, ale do jej nowej rodziny. Uciekinierka staje się przyjaciółką rodziny. Zdjęcia na pamiątkę z wizyty pokazują Uciekinierkę z dziećmi przyjaciółki na rękach, już nie nad flaszką whisky na zadymionej imprezie. Mina Uciekinierki na zdjęciu zdradza wszystko. Uśmiecha się, ale oczy ma szeroko otwarte, jakby w zdziwieniu. Nie może się nadziwić, że kolejna przyjaciółka stała się Matką Polką.
Uciekinierka zawsze
ma coś do powiedzenia i nigdy nie brakuje jej sposobów na wyrażenie
tego, co myśli. W rozmowie z nią zobaczysz pełen pakiet min: od
radości przez zdziwienie, rozbawienie. Tych min będzie tak dużo, że zaczniesz wątpić w ich szczerość. One wyrażają to zdanie, że ci, którzy się najszerzej uśmiechają noszą w sercu największy ból. Smutek w
końcu przebije się przez twarz Uciekinierki, gdy inni zaczną pokazywać jej
zdjęcia dzieci, małżonków, opowiadać o wakacjach, o tym cholernym życiu rodzinnym. Uciekinierkę zaboli, że oni to mają, a
ona nie.
Ona tego nie ma, bo całe życie ucieka.
Ucieka przed zobowiązaniem, przywiązaniem, więzią.
Te przebojowe kobiety, jak żaden inny typ, boją się zaangażowania. Być może to piętno nieszczęśliwego dzieciństwa albo echo pierwszego poważnego związku, który skończył się pękniętym wciąż krwawiącym sercem. Nie zamykają się na mężczyzn – nadal dają im szanse. Ale dokładnie widzą granicę, której przekroczenie je paraliżuje. Boją się z kimś zamieszkać, ustabilizować. Stabilizacja to zaprzeczenie ruchu. Bez ruchu nie ma ucieczki. Bez ucieczki nie byłyby już Uciekinierkami – nie byłyby sobą. Boją się stracić siebie albo że ktoś je zatraci, skrzywdzi.
Wiążą się z nieodpowiednimi mężczyznami, którzy utwierdzają je w przekonaniu, że one muszą pilnować swojej wolności. Są w wieku, w którym dobre partie już założyły rodziny. Słyszą tykający zegar biologiczny i otwarcie przyznają: "czas leci". Też chciałyby mieć przy swoim boku kogoś, na kim można się oprzeć. Ale nikt taki się nie pojawia. Wiążą się z młodszymi mężczyznami, nieodpowiedzialnymi, którym zaczynają matkować – nie lubią tego. Zostają kochankami dojrzałych facetów, którzy ustalają im zasady gry – tego też nie lubią. Tu i tam tracą swoją wolność. Więc uciekają. Powracają, by znów powtarzać te same błędy. Grzęzną w swoich lękach.
Chodzą do specjalistów. Opowiadają o swoich problemach. Szukają pomocy na zewnątrz. Szukają uzasadnienia wewnątrz. Winią ojców, że je zostawiali albo nie dawali wystarczająco dużo miłości. Matki winią za nadmierną troskę. Winą siebie, że nie pokonują własnych ograniczeń. Frustrują się. Ale w końcu przestają uciekać. W końcu na chwilę się zatrzymują. Wtedy pozwalają się dostrzec. Pojawia się ktoś, kto też już swoje przeszedł. Mogą porozmawiać. Mogą pobyć ze sobą. I tak już zostają.
Komentarze
Prześlij komentarz