Zbyt wiele pomysłów.
Mam takie schorzenie, które z jednej strony pomaga mi osiągać cele, a z drugiej – skutecznie efektywności przeszkadza. Syndrom zbyt wielu pomysłów pojawił się w moim życiu mniej więcej w gimnazjum – w momencie, w którym zaczęłam się zastanawiać, kim jestem i czego chcę. Od tamtej pory bezustannie okazuje się, że chcę wiele i więcej. Nie mylmy tego ze słomianym zapałem – w moim przypadku nie chodzi o spadek koncentracji i tracenie celu z oczu. Po prostu nie lubię robić na pół gwizdka, czyli – jak to określa mój tato – robić na odpierdol.
Dlaczego od pewnego czasu jest tu ciszej? Łatwiej będzie mi to wytłumaczyć przytaczając 5 Kluczowych Kryteriów, którymi kieruję się podejmując w życiu działania.
1. ROZWÓJ
Swoim projektom zwykle daję rok na racjonalną ocenę sensowności działań. Jeśli po tym czasie nadal jestem w tym samym miejscu i nie zanosi się na zmiany – sama je wprowadzam, nawet radykalnie. Pragnę się rozwijać, poszerzać swoje horyzonty. Trwając w miejscu nic więcej nie osiągam i wówczas działam niezgodnie ze swoimi potrzebami. Stagnacja mnie paraliżuje, bo nie idąc na przód, zostaję w tyle. Tego się boję.
2. SENSOWNOŚĆ
Wszystko, co robię, musi przynosić jakieś efekty. Bezsensowność działań mnie po prostu wkurwia. Nie raz zbierałam po głowie od nauczycieli za pytanie "po co". Oni nie rozumieli mojej potrzeby zrozumienia powodu, dla którego uczę się danego zagadnienia czy formułki. A przecież wystarczyło wytłumaczyć mi przydatność przedmiotu nauki – pytania by znikły, a ja chętniej i efektywniej uczyłabym się do egzaminów. Mój mózg ma określoną pojemność i szczerze nienawidzę zaśmiecać go gównem. Jeśli coś na wejściu uznaję za nieprzydatne, a ktoś oczekuje ode mnie pamiętania konkretnych danych, chcę przynajmniej wiedzieć, dlaczego mam je pamiętać, bo może z tą wiedzą zmienię swoje nastawienie.
3. DOPASOWANIE
Do swojego życia przyjmuję dyskursy odpowiadające mojej osobie. Wszystkie moje kolejne projekty muszą być zaczepione w czymś, co już w moim świecie istnieje. I tak ten blog powstał, bo interesuję się psychologią, naukami socjologicznymi i ludźmi w ogóle. Mój inny blog służy mi za bazę restauracji, które odwiedzam, bo uwielbiam jadać na mieście. Podejmuję się tłumaczeń tekstów i pisania treści na zamówienie, bo jestem pisarzem z wykształcenia i nie chcę zardzewieć. Poszłam pracować w branży kreatywnej, bo od zawsze spoglądam w słońce, idę pod wiatr i płynę pod prąd. Inaczej nie umiem.
4. PODNIETA
Ten nagłówek może mieć dla niektórych konotacje seksualne. I dobrze! To, co robię musi mnie rajcować, musi podniecać, bo nic nie motywuje tak skutecznie jak obietnica czegoś genialnego. Jeśli nie ma emocji, nie ma chemii, a jak nie ma chemii to mamy sok jednodniowy. Szkoda mi życia, bo mam tylko jedno, na brak bajery ;)
5. OPŁACALNOŚĆ
Ten element świadomie zostawiam na koniec. To, co robię musi mi się opłacać – musi dawać coś po rozsądnym koszcie, abym zawsze ostatecznie wyszła z zyskiem. Mogłabym wymieniać korzyści, które dają mi moje zadania małe i duże – pieniądze, relacje, spełnienie, podziw i uznanie. Ostatnio podejmuję wyzwania, z których korzyścią jest możliwość sprawdzenia się w konkretnym zadaniu. Ostatnio lubię być człowiekiem od brudnej roboty. To, czego nauczę się teraz z pewnością wykorzystam w przyszłości, bo z tą wiedzą będę o wiele lepszym strategiem.
Przykładem jest ten blog – prowadzę go już kilka miesięcy. Oczywiście, że z początku zapał był większy – posty pojawiały się częściej, moja motywacja do pisania był większa. Dlaczego teraz tak rzadko pojawiają się tu nowe wpisy? Silna Babka nie znudziła mi się, nie straciłam dostrzegać sensu w jej istnieniu. Chodzi o natłok innych pomysłów, które staram się realizować. Niektóre z nich zaplanowane są na dojrzewanie w głowie przez kilka kolejnych lat (knajpa), inne stopniowo powstają (książka). Ale ostatnio pojawiło się wiele takich, przez które Silna Babka zaczyna kuleć. Są teraz ważniejsze od bloga, bo mogą w przyszłości pomóc mu przetrwać. To niestety brzmi jak tłumaczenie matki, która dla kariery porzuca dziecko. Uznajmy więc, że za nami okres miesięcznych wakacji na blogu, ale wracamy do pracy. Wracam odmieniając szablon (znowu) i mam nadzieję, że nadal tu jesteście. Ja będę – czasem dalej, czasem bliżej, ale będę. Gdybym postanowiła zniknąć na dobre i tak zrobię to bez słowa.
Komentarze
Prześlij komentarz