Komunikacja w rodzinie.
Dopadła mnie straszna
choroba, która od kilku dni nie odpuszcza. Staropolską metodą
mojego pokolenia, leczenie musi odbywać się w towarzystwie
telewizora, który w przerwach od kanałów informacyjnych, seriali
paradokumentalnych i reklam potrafi wnieść jakąś wartość do
życia. Dziś moją uwagę przykuł temat braku komunikacji w
rodzinie i jej konsekwencji. W tym konkretnym przypadku chodziło o
problemy z nastolatkami, którzy w coraz młodszym wieku sięgają po
papierosy, alkohol, narkotyki i przeżywają pierwsze seksualne
doświadczenia. Poniekąd temat mogę studiować na własnym ogródku
– mój brat został ojcem w wieku 15 lat, co nie należy do
klasycznego modelu rodziny. Do dziś próbuję zrozumieć, jak to się
stało – w ogóle próbuję zrozumieć decyzje mojego brata, które
są tak bardzo różne od moich. Jesteśmy jak białe i czarne,
praktycznie we wszystkim się różniąc, a jedyne, co nas łączy to
rodzina. Więc zasłyszane dziś hasło braku komunikacji w rodzinie
jako powodu dla problemów z nastolatkami dało mi do myślenia.
Niby wychowali nas ci sami
ludzie, a jednak ich podejście do nas było zupełnie inne. Na pewno
nasze różne charaktery mają wpływ na odmienne postawy wobec
rodziny, potrzeby spędzania czasu z rodzicami, słuchania ich itd.,
na pewno wpływ ma na to nasz wiek, nasze pokolenie. A jednak
dostrzegam istotną różnicę w przebiegu naszego wychowania.
Relacje między naszymi
rodzicami zaczęły się psuć, gdy mój brat zaczynał podstawówkę
(7 lat), a ja gimnazjum (13 lat). Przez kolejnych 7 lat było coraz
gorzej, coraz więcej kłótni, a później coraz więcej cichych
dni, tygodni, niemal miesięcy… W pewnym momencie, rodzice
porozumiewali się wyłącznie za pośrednictwem kartki, na której
spisywali wspólne wydatki (postanowili wyrównywać między sobą
koszty prowadzenia gospodarstwa domowego, żeby po równo ponosić
wszystkie wydatki).
Powiedzmy, że kryzys
numer 1 nastąpił, gdy ja miałam jakieś 19 lat – mój brat miał
wtedy lat 13. Można by powiedzieć, że ja byłam już w wieku
odłączania się od rodziny – mogłam się wyprowadzić, by pójść
na studia, poszukać pierwszej pracy, zacząć ogarniać się poza
gniazdem. Mój brat natomiast wchodził w okres uznawany za
najtrudniejszy – gimnazjum. Hormony szaleją, człowiek zmienia się
każdego dnia, jedni się buntują, by dać upust całej złości,
inni szukają wrażeń wewnątrz swojej tożsamości, którą
bezustannie starają się odkrywać. Pamiętam, że dla mnie w tym
okresie rozmowy z rodzicami były z jednej strony męczące, bo
„przecież oni nic nie rozumieją”, a z drugiej tak cholernie
normalne i bezpieczne. Ja też pozwoliłam sobie na przekraczanie
pewnych granic, ale u mnie kończyły się rozmową wychowawczyni z
rodzicami – nie rodzeniem dzieci czy byciem odbieranym ze szpitala
po wzięciu jakiegoś syfu.
W każdym razie –
komunikacja z rodzicami, możliwość rozmowy z nimi, przyczyniła
się do mojego rozumienia życia, świata, pracy, relacji
międzyludzkich i przede wszystkim – siebie samej. A zdarzało mi
się patrzeć na rodziny, które w ogóle nie spędzają ze sobą
czasu, nie rozmawiają – nie znają się. Warto pochylić się nad
tematem komunikacji w rodzinie, bo ona kształtuje naszą umiejętność
komunikowania się ze światem w ogóle. Narzędzia wypracowane w
domu pozwalają albo utrudniają później osiąganie celów, tak
zawodowych, jak i prywatnych.
Podstawą komunikacji jest
dialog, który jest możliwy wyłącznie w obecności zarówno
nadawcy, jak i odbiorcy. Dialog to wymiana informacji, odczuć,
poglądów – słowa i gesty wyrażające to, co chcemy przekazać.
Właściwa komunikacja umożliwia rozwiązywanie i unikanie
konfliktów – jest więc niezbędna do utrzymywania zdrowych
relacji między ludźmi.
Dobra komunikacja cechuje
się następującymi założeniami:
- PRZEZROCZYSTOŚĆ – czyli zgodność intencji, myśli, słów i czynów; to, co mówię jest tym, co myślę.
- NIE MANIPULOWANIE WYPOWIEDZIĄ – czyli mówienie wprost o co nam chodzi; nie owijanie w bawełnę, nie zaczynanie od końca.
- NIE UŻYWANIE KWANTYFIKATORÓW – czyli nie mówienie „ty zawsze” albo „ty nigdy”.
- NIE UŻYWANIE SŁÓW „POWINIENEŚ” I „MUSISZ” – wiążą się one z pozbawianiem kogoś jego wolności poprzez narzucanie mu lub wymuszanie od niego zrobienia czegoś.
- SŁUCHANIE – umiejętność słuchania wydaje się być banałem, a jednak niewielu jest dobrych słuchaczy – osób niewchodzących nam w słowo, wydających się puszczać nasze komunikaty mimo uszu, przeinaczających nasze wypowiedzi.
- INFORMACJA ZWROTNA / FEEDBACK – czyli informacje, dzięki którym odbiorca może stwierdzić, że dobrze zrozumiał nadawcę; jakże upragniony element relacji biznesowych, a jednak wielu klientów nadal nie rozumie, że feedback to nie tylko określanie rzeczy do zmiany w projekcie, ale i wskazywanie, co w zleceniu zrobione jest dobrze.
- EMPATIA – czyli umiejętność współodczuwania; jest szalenie potrzebna, gdy musimy zrozumieć drugą stronę – oczekujemy też zrozumienia od drugiej strony; niestety coraz mniej widać w ludziach umiejętności wchodzenia w buty drugiej strony, a coraz bardziej zaciętą walkę o to, co „moje”.
Wierzę, że właściwa
komunikacja z otoczeniem przyczynia się do lepszej jakości życia.
Dlatego tak ważne jest, by rodzice rozmawiali z dziećmi, uczyli ich
wyrażać swoje myśli (nawet jeśli są one nieprzyjemne – wtedy
uczymy dzieci, że niektóre wypowiedzi mogą ranić), uczyć ich
także słuchać. Istotą dialogu jest też zmienność ról odbiorcy
i nadawcy – trzeba tak prowadzić komunikację, by na zmianę
przyjmować te role.
Świetnym ćwiczeniem, a
jednocześnie testem na umiejętność komunikowania się jest
pisanie dialogów właśnie. Chcąc pisać musiałam nauczyć się
tak tworzyć rozmowy postaci, by brzmiały one naturalnie, ale i
niosły jakąś treść – żeby nie były to rozmowy o niczym (choć
i te mają jakiś sens). Jeśli chcesz spróbować swoich sił,
wyobraź sobie rozmowę dziadka z wnukiem, którzy muszą odnaleźć
zaginionego żółwia, którym chłopiec się opiekuje. Jak
poprowadziłabyś tę rozmowę? :)
Komentarze
Prześlij komentarz