Stres.
O wpływie stresu na niemal każdy
obszar naszego życia mówi się już od kilku niezłych lat.
Praktycznie każdą dolegliwość sprowadza się do stresu, jakby to
była odpowiedź na wszystkie pytania stawiane w lekarskim gabinecie
(serio, ostatnio wyskoczyła mi na stopie kurzajka i jak ją
uzasadniają? Oczywiście, że stresem!). Dlatego dziś pochylę się
nie tyle nad sposobami radzenia sobie ze stresem, ale raczej nad jego
genezą. Czym jest stres, jak się objawia i czemu właściwie ma
służyć?
Szukając fachowej, medycznej definicji
stresu odkryłam, że większość artykułów traktuje o nim w dość
niejasny i niebezpośredni sposób. Wynika to pewnie z indywidualnego
znaczenia stresu w życiu każdego człowieka. Bezpieczną definicją
jest stwierdzenie, że w ujęciu biologicznym stres jest fizycznym,
psychicznym i/lub emocjonalnym czynnikiem powodującym fizyczne lub
psychiczne napięcie.
Można podzielić go na wynikający z
zewnątrz (wynikający z sytuacji środowiskowych, psychologicznych
lub społecznych) lub z wewnątrz (choroby, zabiegi medyczne). Stres
inicjuje reakcję instynktowną „walcz lub uciekaj” („fight or
flight”), która jest złożoną reakcją systemów neurologicznych
i endokrynologicznych. Oznacza to, że z punktu widzenia biologii,
stres to po prostu neurony i hormony w akcji. Co takiego robią, że
potrafią doprowadzić organizm na skraj wyczerpania?
Hormony katecholaminy, takie jak
adrenalina i noradrenalina umożliwiają natychmiastową reakcję
fizyczną związaną z przygotowaniem mięśni do gwałtownej pracy,
do której objawów należą m.in.:
- przyspieszona akcja serca,
- rozszerzenie oskrzeli,
- spowolnienie lub zatrzymanie trawienia,
- wpływ na zwieracze,
- zwężenie naczyń krwionośnych w różnych częściach ciała,
- wydzielanie substancji odżywczych (zwłaszcza tłuszczu i glukozy) na potrzeby pracy mięśni,
- hamowanie gruczołu łzowego (wytwarzanie łez),
- spowolniona produkcja śliny,
- rozszerzone źrenice,
- rozluźnienie pęcherza,
- spowolnienie erekcji,
- utrata słuchu,
- utrata widzenia obwodowego prowadząca do widzenia tunelowego,
- rozhamowanie odruchów kręgosłupa,
- roztrzęsienie.
Stres może prowadzić do lub wpływać
na pojawianie się wielu chorób, o czym jest głośno od kilku lat
(depresja, stany lękowe, trudności w leczeniu, zespół jelita
drażliwego, wysokie ciśnienie krwi, cukrzyca etc.). Zarządzanie
stresem (stress management) jest od jakiegoś czasu postrzegane jako
skuteczna metoda leczenia, włączająca farmakologiczne i
niefarmakologiczne narzędzia. To dlatego wiele zaburzeń kondycji
psychicznej leczy się tzw. psychotropami, których wpływ na
gospodarkę hormonalną organizmu pozwala kształtować stan
psychiczny. Inna szkoła poleca medytacje, odpoczynek, zdrową dietę
etc. jako metody walki ze stresem.
Nie ma jednak uniwersalnej odpowiedzi
na przeciwdziałanie napięciu, ale jak przy każdej strategii walki
z problemem – warto najpierw poznać wroga i określić, czy aby na
pewno działa on na naszą niekorzyść. Organizm ludzki nie dążyłby
świadomie do wytwarzania substancji wyniszczających go – warto
więc zrozumieć funkcję stresu nie jako czegoś złego, ale czegoś
nam potrzebnego.
Stres ma przede wszystkim, w
długookresowej skali makro, pomóc nam przetrwać. Adrenalina i
noradrenalina wytwarzane w sytuacjach stresowych pozwalają naszym
organizmom na błyskawiczną reakcję na zagrożenie. Wyżej
wypunktowane objawy jej działania umożliwiają nam wspomnianą już
walkę lub ucieczkę. W skrócie: stres zmienia wydajność naszego
ciała czyniąc z nas mniej widowiskowe wersje Hulka.
Hulk, będąc zbyt długo Hulkiem, a
nie Brucem Bannerem (ludzka odsłona tej postaci) ponosił bolesne
konsekwencje swojej transformacji – szukał zaczepki wśród
sojuszników, dając upust nieopanowanej złości. Analogicznie,
nasze organizmy pozostając w zbyt długim napięciu szukają
lufcika, który pozwala im wyładować stres. Gdy nie dostarczymy im
zewnętrznych narzędzi wyładowania (np. sport), będą szukać
ofiary wewnątrz, niszcząc nasze narządy wewnętrzne, wpływając
na kondycję skóry, włosów, etc. i kółko się zamyka.
Zastanawia mnie, czy aby długotrwały
stres, któremu masowo poddajemy swoje organizmy, nie oznacza
działania niezgodnego z naszą naturą.
Zagłębiając się w sferę
psychiczną/emocjonalną, stres wywołują zmartwienia, lęki i
niepewność, odrzucenie i oporność na płynięcie przez życie,
stawianie się w pozycji ofiary, odpowiedzialność za problemy
wszystkich, negatywność i pesymizm, niespełnione oczekiwania,
perfekcjonizm, zablokowana kreatywność, nierozwiązane lub ukrywane
emocje z przeszłych lub teraźniejszych sytuacji.
Wśród stresorów sytuacyjnych
wymienić można przeprowadzkę lub zmianę pracy, rozwód czy
separację, chorobę ukochanej osoby, przyjmowanie roli opiekuna,
kłopoty finansowe, przechodzenie na emeryturę, przebywanie w
więzieniu, powtarzalną krytykę w domu czy pracy, nadmiar pracy,
brak jedzenia, pieniędzy, miłości, zabawy, bliskości itd., presję
osiągnięć, utratę pracy, ukochanej osoby, relacji, zwierzaka
etc., przeszłe lub teraźniejsze wykorzystywanie.
Czynniki fizyczne prowadzące do stresu
to z kolei zła dieta i odwodnienie, uszkodzenia ciała czy choroba,
brak dotyku, brak snu i bezsenność, zbyt długie wystawienie na
gorąco lub chłód, przeciążenie zmysłów (hałas, migające
światła, wibracje fizyczne), radiacja elektromagnetyczna z
przedmiotów elektrycznych i elektronicznych, wystawienie na
działanie toksyn i składników syntetycznych w powietrzu, wodzie i
jedzeniu, zanieczyszczenia energetyczne w domu lub środowisku pracy
pochodzące od ludzi, żył wodnych itd.
Co gorsza, nie musimy nawet znaleźć
się w stresującej sytuacji, by uruchomić całą chemiczną reakcję
organizmu. Nierzadko wystarczy wyobrazić sobie czarny scenariusz, by
machina ruszyła; samo myślenie stresowe prowadzi do stresowych
zachowań. Nasze wewnętrzne lęki, obawy, zbyt wysokie oczekiwania –
to wszystko prowadzi do długotrwałego stresu, który ma krytyczne
znaczenie dla naszego zdrowia.
Stres jest naturalną reakcją
organizmu, więc nie szukajmy odpowiedzi na to, jak go zupełnie
wyeliminować. Efektywniej i zdrowiej będzie znaleźć sposób na
ograniczenie powstawania sytuacji go uruchamiających oraz
wypracowywanie skutecznych metod walki z już zaistniałym napięciem.
Kilka złotych porad obejmuje:
• więcej ruchu – wyładowanie
fizyczne,
• pozytywne myślenie – mniejsze
oczekiwania, mniejsze rozczarowania,
• więcej odpoczynku i spokojnego snu
– przełączanie organizmu na tryb „stand-by”,
• zdrowsza dieta, bo z pożywienia
czerpiemy składniki przyczyniające się do produkcji hormonów oraz
kształtujące m.in. system neurologiczny,
• umiejętność zabawy –
wyluzowanie,
• głębokie oddechy,
• słuchanie muzyki, która uspokaja,
• uporządkowanie swojego życia i
przestrzeni do pracy,
• upraszczanie rzeczy
(niekomplikowanie).
Powyższe działania można by określić
narzędziami nie tyle zarządzania stresem, ale właściwie
zarządzania rzeczywistością. Zamiast leczyć, lepiej zapobiegać.
Nigdy nie zdołamy uniknąć sytuacji stresowych, problemów,
konfliktów, ale też bez nich nasze życie nie byłoby życiem,
tylko nieznaczącą, nudną egzystencją. Moja mądra Pani Psycholog
powiedziała mi na naszym ostatnim spotkaniu „Pani Magdo, to jest
życie – trzeba żyć” i tego staram się trzymać. To, co mi
pomaga zarządzać własną rzeczywistością mogłabym sprowadzić
do prostej procedury:
- Określ, co stresuje Ciebie.To bardzo indywidualne czynniki i zamiast zakreślać z powyższych list odpowiadające nam kategorie efektywniej jest uważnie obserwować reakcje swojego ciała i zauważać, kiedy zaczynamy się denerwować, spinać itd. Dla przykładu, mnie osobiście stresuje nieporządek, chaos, finanse, brak artykułów pierwszej potrzeby (papier toaletowy, woda) w domu.
- Znajdź własną metodę unikania lub radzenia sobie z sytuacjami dla Ciebie stresogennymi.W kontekście wyżej wymienionych moich stresorów – odkładam przedmioty na ich miejsce, tworzę to-do listy z tematami do załatwienia, tworzę budżety i planuję większe wydatki z wyprzedzeniem (a przynajmniej staram się ;)), co prawda jeszcze nie praktykuję metody Kaizen, ale zawczasu robię zapasy wody, papieru toaletowego itp., żeby się później nie stresować ich brakiem.
- Zmień nastawienie do obszarów / ludzi / sytuacji, na które nie masz wpływu.Jeśli nie można czegoś zmienić, po co się tym przejmować? Wyznaję zasadę, która głosi, że jeśli nie wiesz, co masz zrobić – napij się herbaty. Natura nie toleruje stagnacji, więc sytuacje często same się przekształcają na naszą korzyść i naszym zadaniem jest dostrzec odpowiedni moment, by podjąć działania. Warto nauczyć się widzieć szklankę nie tyle w połowie pustą, ale w połowie pełną. Dobrze jest dostrzegać nie tylko koszt oraz cenę, ale i wartość przedmiotów. Po co nam relacje toksyczne z ludźmi, którzy jak wampiry wysysają z nas energię do życia, są nastawieni na krytykę i walkę? Jeśli nasza rodzina oczekuje od nas zbyt wiele lub działań nas stresujących – trzeba umieć powiedzieć „dość”, zawalczyć o siebie. Choćby z początku było to bolesne doświadczenie, korzyść długoterminowa jaką jest życie w zgodzie z samym sobą jest o wiele ważniejsza i zdrowsza.
Samo słowo „stres” oznacza
napięcie, natłok, zbyt dużą siłę napierającą na przedmiot.
Pamiętaj tylko, że w życiu nie jesteś biernym przedmiotem, ale czynnym i mającym moc sprawczą podmiotem. Gdy uświadomisz sobie, że Twoje życie jest wynikiem podejmowanych działań, być może zmienisz nastawienie i łatwiej będzie Ci zrozumieć stres, a dzięki temu unikać go, gdy jest nie potrzebny lub wykorzystać go, gdy już się pojawi.
W całym powyższym wpisie stres starałam się przedstawić w świetle ambiwalentnym i czuję się zobowiązana dodać, że odpowiednio prowadzony – stres może być skutecznym paliwem napędowym do osiągania celów. Nic tak dobrze nie nastraja mnie do trudnych zadań, niełatwych rozmów i rozwiązywania konfliktów, jak agresywna muzyka metalowa i możliwość wykrzyczenia się przed działaniem – niczym bojowe okrzyki przed bitwą, zagrzewam samą siebie do walki i śmiem twierdzić, że bez stresu niewiele bym osiągnęła.
Pamiętaj tylko, że w życiu nie jesteś biernym przedmiotem, ale czynnym i mającym moc sprawczą podmiotem. Gdy uświadomisz sobie, że Twoje życie jest wynikiem podejmowanych działań, być może zmienisz nastawienie i łatwiej będzie Ci zrozumieć stres, a dzięki temu unikać go, gdy jest nie potrzebny lub wykorzystać go, gdy już się pojawi.
W całym powyższym wpisie stres starałam się przedstawić w świetle ambiwalentnym i czuję się zobowiązana dodać, że odpowiednio prowadzony – stres może być skutecznym paliwem napędowym do osiągania celów. Nic tak dobrze nie nastraja mnie do trudnych zadań, niełatwych rozmów i rozwiązywania konfliktów, jak agresywna muzyka metalowa i możliwość wykrzyczenia się przed działaniem – niczym bojowe okrzyki przed bitwą, zagrzewam samą siebie do walki i śmiem twierdzić, że bez stresu niewiele bym osiągnęła.
Komentarze
Prześlij komentarz