Prezenty – jak je robić, kupować, wręczać?

Jesteśmy na ostatniej prostej do Świąt Bożego Narodzenia, choć przypomina mi o tym bardziej data w kalendarzu niż ogólny nastrój. Apogeum osiągnąć można tylko w centrach handlowych… Święta stały się już oficjalnie polem do popisu zamożności portfela, ale wystarczy spojrzeć z czym ludzie wracają do swoich samochodów – bardzo często z pustymi rękami, sugerując że jednak nic nie kupili. Więc albo centra handlowe są dla wielu jedyną opcją na spędzanie czasu wolnego, bo ich życie jest tak nudne, że nie mają co po pracy robić, albo w tych centrach wcale nie znaleźli tego, czego szukali.

Dlatego postanowiłam wrzucić tu kilka dobrych praktyk przydatnych przy robieniu, kupowaniu i wręczaniu prezentów – tych udanych, nie byle jakich, bo każdy lubi dostawać prezenty, ale wręczanie takich naprawdę trafionych i "udanych prezentów" to jest sztuka!





1. KTO MA DOSTAĆ PREZENT?

Bez odpowiedzenia sobie na to pytanie, nie ma co w ogóle ruszać tematu. Określenie obdarowanego powinno być w miarę możliwości szczegółowe i wyczerpujące. Nie ograniczajmy się do "jest kurą domową, gotuje, sprząta, zajmuje się rodziną" bo to jest bardzo ogólna grupa.

Najlepiej odpowiedzieć sobie na pytania kim jest ta osoba, czym się zajmuje, co lubi, czego nie lubi, co jest dla niej ważne, o czym marzy, na co sam/sama nie może sobie pozwolić, na co może sobie pozwolić, ale z jakichś względów tego nie robi?

Najlepsze prezenty to właśnie takie, które ktoś mógłby sam sobie sprawić, ale z jakiegoś powodu tego jeszcze nie zrobił – bo albo nie ma czasu tego sobie zorganizować, albo nie umie, albo tłumaczy, że brak mu odwagi, szkoda pieniędzy czy czasu. Ale już naj- naj- NAJLEPSZE są prezenty, na które obdarowany sam by nie wpadł – takie, po których otrzymaniu powie "przecież dokładnie tego chciałem!". Na to jest prosta, ale czasochłonna metoda – dokładnie wsłuchiwać się w to, co drugi człowiek mówi. Raz na jakiś czas każdy mówi "ale bym chciała to czy tamto". I to są te podpowiedzi, które warto zapisywać.

Kilka przydatnych źródeł informacji:
- co ta osoba lubi na fejsbuku,
- co ogląda w telewizji,
- jakie książki czyta (a jak nie czyta, to jak np. spędza czas w domu?),
- w co się ubiera,
- kogo podziwia (za co?),
- kogo nie lubi (dlaczego?).

Ważne jest też wspomnienie poprzednich prezentów – które z nich były trafione i dlaczego? Które były nietrafione i dlaczego? To wszystko są nasze własne źródła wiedzy :)



2. ZROBIĆ CZY KUPIĆ?

KUPIĆ
Są ludzie, których stać na wszystko. Dla nich prezenty kupne mają więc specyficzną wartość przedmiotu nabytego, zarówno gdy sami dają, jak i kiedy są obdarowywani. Jako że sami mogliby kupić niemal wszystko, wrażenie zrobią na nich prezenty przemyślane albo bardzo drogie (biżuteria, perfumy, drogie akcesoria itd.). Lecz o ile w prezentach chodzi o emocje – trzeba się nagłówkować i to ma większą wartość niż sypanie kasą na cokolwiek.

Jeśli decydujemy się dla nich prezenty kupować, a nie robić własnoręcznie, w sklepach trzeba szukać czegoś naprawdę wyjątkowego. Czegoś, co od razu przykuwa naszą uwagę i przywodzi na myśl tę osobę, którą chcemy obdarować. To jest taki magnetyzm, który mają rzeczy tworzone z myślą o ostatecznym posiadaczu – jak dobrze zaprojektowana marka z wizją odbiorcy: masz wrażenie, że to coś zostało zrobione właśnie dla tej jednej osoby. I wtedy odpadają wszelkie masowe dobra z kolekcji basic. To musi być coś, co zrobi WOW. Problem alert: możemy to znaleźć albo bardzo szybko, albo szukać tego bardzo długo. To są prezenty, których nie wymyślimy zanim ich nie zobaczymy – dopiero je odnajdując możemy poczuć, że to jest to.

ZROBIĆ
Jeśli chodzi o prezenty robione własnoręcznie czyli tzw. DIY – te należy robić tylko ludziom, którzy to docenią. Takie zagrywki mogą stosować dzieci, ale dorośli ludzie muszą mieć świadomość tego, że wręczając komuś byle gónwo narażają się na ośmieszenie, a niesmak pozostanie…

Jeśli jest coś, co umiecie robić własnoręcznie i są to rzeczy ładne, zrobione dobrze i trwale – droga wolna. Ale handmade to nie są prezenty dla każdego – nie każdy powinien je robić, nie każdy powinien je dawać i nie każdy powinien je dostawać. Apeluję o dużą rozwagę. Mój tato np. nie doceniłby czegoś takiego, bo dla niego to jest zawsze badziew. A z drugiej strony znam sporo osób, dla których takie prezenty są najfajniejsze właśnie dlatego, że ktoś poświęcił im dużo czasu – szczególnie jeśli na codzień tego czasu nie ma.

KUPIĆ ZROBIONE
Możemy też zaufać ludziom z pomysłem i fachem w ręku i kupić handmade. Moim tegorocznym hitem są wielkie poduszki w kształcie kocich główek od Lisich Sztuczek i kalendarze z kotami od Nezkafe, a pamiętam że sama kilka lat temu bardzo doceniłam deskę do krojenia z Projekt Drewno. Lubię rzeczy nieprzeciętne i unikatowe, dlatego zawsze doceniam pomysł i wykonanie i są to dla mnie wartości ważniejsze niż cena prezentu. :)



3. JAK TO DAĆ?

Opakowanie jest równie ważne, co zawartość. Możemy się okłamywać, że jest inaczej, ale nie bądźmy naiwni – to przecież zmysłami (oko, ucho, palec, nos, język) oceniamy w pierwszym wrażeniu, czy coś nam się podoba, czy nie.

Dobrze wymyślone opakowanie zwiększa nasze szanse na pozytywny odbiór prezentu. Po raz kolejny trzeba dokładnie przemyśleć kwestię obdarowywanego – czy ta osoba lubi wyzwania, zagadki, czy niekoniecznie? Rzeczy ładne, błyszczące? Surowe i minimalistyczne?

W tej kategorii mamy też wszelkie dedykacje – wręczając komuś książkę, nie zapominajmy dopisać od siebie kilku słów, żeby nadać jej bardziej osobistego wydźwięku. Super są karteczki z krótkim opisem-uzasadnieniem-inspiracją dla danego podarunku. One budują napięcie, dostarczają emocji. Kiedy czytamy "daję ci to, bo wiem jak lubisz xxx" czujemy, że ktoś nas zna, że pomyślał o nas, że zrobił prezent tylko dla nas – to niesamowite uczucie, które można niewielkim kosztem wręczyć bliskim.



4. JAKICH PREZENTÓW NIE ROBIĆ?

Wyznaję zasadę "silence is better than bullshit".

Dzięki temu, w moim życiu panuje więcej porządku; wolę nie dostać nic niż dostać coś, co będzie mi niepotrzebne, nie spodoba mi się, będzie prezentem oklepanym i masowym – coś, czego wolałabym nie mieć. Naprawdę, mamy już wszyscy tyle przedmiotów, że jeszcze parę i oszalejemy albo zginiemy w chaosie rzeczy.

Badziewie przyczynia się do niedomykających szuflad, zrywających się szafek, dodatkowych powierzchni dla kurzu, wprowadza chaos – my tych rzeczy nie rejestrujemy, ale nasz mózg owszem.

Pomijając typowe "chomiki", które niczego nie wyrzucają, normalny człowiek lepiej funkcjonuje w uporządkowanym środowisku, w którym nie ma zbyt wielu bodźców zewnętrznych. Do jednych z gorszych prezentów, jakie dostałam i są w kategorii bullshit na pewno zaliczyć mogę większość prezentów od mojej "teściowej". Ona zawsze kupuje podarunki na ostatnią chwilę… Wygląda to tak: wpada do centrum handlowego, szuka największego sklepu (TK Maxx, Tesco, Marks&Spencer) i tam stawia sobie za cel znaleźć tzw. "coś dla każdego". I potem daje te koszulki, apaszki, herbaty, których nikt nie nosi, nie pije.

Odnogą dla typowego bullshitu jest nietrafiony prezent. To jest np. biżuteria, która kompletnie nie wpisuje się w nasz wizerunek (ktoś nosi złoto, a dostaje srebro…). Potem to leży i nie wiadomo co z tym zrobić – oddać, sprzedać, podać dalej? Nie wypada. I leży tak leży, czekając na pożar albo kradzież. To niepotrzebne wyrzucanie pieniędzy. I to mnie złości bardziej niż sam nietrafiony prezent. Wolę nie dostać nic albo dostać pieprzony bon i sama sobie coś przydatnego kupić, jeśli już ktoś naprawdę ma potrzebę bawić się w Świętego Mikołaja, bo tak wypada, a nie dlatego że chce. I stąd przechodzimy do bardzo ważnej kwestii – w prezentach trzeba wysyłać ten sygnał, że chcieliśmy ten prezent zrobić, a nie że tak wypada. Są ludzie, którzy kompletnie prezentów robić nie potrafią i ja im potrafię wybaczyć te dobre chęci, ale zrozumiałabym gdybym kolejny rok z rzędu nie musiała uśmiechać się jak Leslie Knope z gifu po lewej do – nazywajmy rzeczy po imieniu – chujowego prezentu, który ma się nijak do mojej osoby.


Na koniec ostatnie przemyślenie – prezenty, jakie wręczamy innym świadczą o kilku rzeczach:
- o tym, jak wręczający postrzega obdarowywanego,
- o obdarowywanym,
- o wręczającym.

Są świetnym narzędziem budowania relacji, ale jak każde narzędzie – mogą nie tylko pomóc w osiągnięciu efektu, ale i wyrządzić dużo krzywdy, zupełnie jak nieumiejętnie użyty młotek. Dlatego warto chwilę posiedzieć i zastanowić się, jak daną relację chcemy rozwijać – to się przekłada na nasz personal branding, choć większość ludzi o tym w ogóle tak nie myśli! Ot, marketingowa gadka na koniec, bo wykorzystywanie wiedzy zawodowej na co dzień jest takie spoko.

Komentarze

Popularne